Czerwone wino skapywało ze stołu na leżącą młodą kobietę.
Podszedłem do niej, już z daleka dostrzegłem zmasakrowaną twarz. Jej gałki
oczne brutalnie wydłubane leżały obok trupa. Usta były ułożone na kształt
upiornego uśmiechu. Na jej twarzy nie było śladu po delikatnej, jasnej cerze,
wszystko pokrywała krew. Jej prawy polik całkowicie był obdarty ze skóry.
Władca rzeczywiście oszalał: wpierw zabił królową, a potem na oczach wszystkich
zgwałcił brutalnie córkę. Ale to nie koniec jego okrucieństwa, potem dziewczyna
przeszła nie do wytrzymania tortury, zadawane najgorszym zbrodniarzom, a w czym
zawiniła siedemnastoletnia panienka? W niczym. Król chciał przez to pokazać, że
nikt nie jest w stanie zagrodzić mu drogi. Wyrwane paznokcie trupa walały się
po ziemi. Powykręcane palce we wszystkie strony niegdyś u pięknej kobiecej
dłoni, budziły teraz odrazę i wstręt. Piękna kobieta stała się koszmarem, a jej
widok u niejednego śniłby się po nocach przez kilka długich lat. Rozejrzałem
się dookoła: poza zwłokami księżniczki nic niezwykłego nie przykuło mojej
uwagi. Jeszcze zostało mi do sprawdzenia wino w kielichu,pozostawione nieopodal. Trucizna... mogłaby się tam znajdować. Pozycja króla i nagła chęć jej ratunku wszystko by wyjaśniały. Podszedłem do niego i
dotknąłem go. Zalała mnie fala zimna i ogarnęła mnie wielka słabość. Zamknąłem
oczy i poddałem się rozmyślaniom, a trochę potrwa zanim odtworzę historie
przedmiotu. Otóż z jako nielicznych Jedyny obdarował mnie niezwykłym darem
przewidywania przeszłości i odnajdywania przeszłości w różnych przedmiotach.
Wpadnięcie w trans odtwarzania obrazu pochłaniało trochę czasu jak i dużej
ilości energii, przez co musiałem uważać by przypadkiem bez potrzeby nie użyć
daru. Na szczęście poziom nowicjusza dawno miałem za sobą.
Byłem w ciemnym pomieszczeniu. Moją uwagę
przykuł malutki stolik, a w na jego środku stał dużych rozmiarów kocioł z
jakimś czerwonym płynem. Nagle podeszły do niego dwie zakapturzone postacie.
Jedna z nich miała potężną sylwetkę, a druga przeciwną do tej pierwszej.
-
Szlachta buntuje się przeciwko mnie. – głos zdenerwowanego króla rozniósł się
po komnacie.
-
Już niedługo przestanie – delikatny i melodyjny ton wydobył się od kruchszej
postaci. Po chwili kobieta wyjęła zza połów płaszcza malutkie dwie fiolki:
jedna miała metaliczny kolor płynu zawarty w środku, a druga
zielonkawo-czerwony. – Już tłumaczę: tak ja chciałeś panie otrzymałam truciznę
bardzo rzadką, masz obowiązek tylko otruć wino. Podczas biesiady ty też musisz
wypić truciznę, ale pamiętaj oni wrócą do domów i następnego dnia się
rozchorują. Wysoka gorączka zapanuje nad ich ciałami, a trucizna powoli dopłynie
do serca i zabije każdego z nich. Będą padać jak muchy! Ty zaraz po przyjściu
do swojej komnaty wypijesz odtrutkę, a za trzy dni poczujesz się jak nowo
narodzony po ciężkiej chorobie. Nic nie tracisz… - wyjaśniła pośpiesznie
nieznajoma. Trucicielka wlała do kociołka całą zawartość fiolki z metalicznym
kolorem płynu, a potem upuściła ją na ziemie, na co delikatne szkło pękło i rozsypało się we wszystkie strony. Królowi zaś dała drugą.
-
Na pewno mogę ci ufać?
-
Panie jeżeli masz wątpliwości zostań u mnie na noc, a osądzisz czy możesz mi…-
nie dokończyła, gdyż król przybliżył się do niej i złożył namiętny pocałunek.
Kaptur zsunął się z jej głowy ukazując długie białe włosy.
Przerwałem połączenie, nie miałem
ochoty oglądać tego zdarzenia, ale wiedziałem jedno ona powróciła. Mieliśmy
poważne kłopoty. Wyjąłem małą fiolkę i przelałem do niej pozostałości z
przewróconego kielicha. Po skończonej robocie zostawiłem wszystko w nie naruszonym stanie. Po chwili usłyszałem
kroki za wielkimi drzwiami. Nie zamierzałem się narażać i pospiesznie się
teleportowałem. Gdy już dotarłem na miejsce uklęknąłem przed obliczem Jeźdźca
Bursztynowego Smoka.
- I jak
było? Dowiedziałeś się czegoś ciekawego?- jego ciepły głos rozszedł się po
wielkiej sali.
- Tak Panie…
to znaczy Ravenie. Wybacz, ale nie jestem przyzwyczajony do pomijania formułki…
- Ja się
pytam tylko jak było, a ty mi tu o zasadach przestrzeganych przez doradców.-
powiedział rozbawionym głosem. Wstałem i skierowałem na niego wzrok: jak zwykle
czarne włosy opadały mu na ramiona, zaś
długa grzywka prawie zasłaniała mu całą prawą część twarzy. Ubrany w czarną
zbroję z przymocowaną na boku ciemną płachtą, wyglądał srogo i dostojnie. Z
zazdrością spoglądałem na wysportowane ciało wojownika, porównując siebie: maga
i widzącego- nie czułem się z tym najlepiej. Powinienem wziąć się za
siebie, gdzieniegdzie zaczął pojawiać się tłuszczyk…
-Dowiedziałem
się wielu rzeczy. – Z każdym słowem, które padło z moich ust twarz Ravena
przybierała poważniejszy wyraz. Gdy powiedziałem, że białowłosa jest zamieszana
w całą tą sprawę i być może będzie kochanką króla, mój przyjaciel spowił się w
mroku. Jego oczy z niebieskiego koloru przybrały czarny, powoli stawały się upiorne.
Wiedziałem, że walczy z przeszłością… Wielkim bólem, który zaczął go niszczyć
od środka po utracie przyjaciół i kogoś więcej. Ja też ucierpiałem na
działaniach białowłosej, nie tylko Raven stracił bliskich, ja także…
- Zbierz
Dwunastu i wielkiego Mistrza oraz tego hultaja Gerwisa. Podejrzewam, że szykuje się poważna wojna.
Nowa królowa może okazać się dla nas poważnym zagrożeniem, tak jak król Weletiny.-
oznajmił mnie z miną, która zawsze mu towarzyszyła, gdy się nie uśmiechał, ani
gniewał:
„tajemnicza powaga”. Odwróciłem się do niego plecami i ruszyłem w stronę wyjścia.
„tajemnicza powaga”. Odwróciłem się do niego plecami i ruszyłem w stronę wyjścia.
- Bern!
Uważaj na siebie. Nie chce stracić kolejnego przyjaciela. – Oczywiście Ravenie
nie zamierzam udawać się na tamten świat. Spojrzałem na niego ostatni raz
posyłając mu uśmiech, A teraz czas na ćwiczenia, muszę schudnąć! Tak, ja i mój
zapał, który skończy się za jakieś dwa dni…
Jest mrocznie (na początku aż przytłaczająco), jest poprawnie, są błędy interpunkcyjne ( http://www.przecinki.pl/ ), ortografia - jest ok (błędów nie zauważyłam), bohaterowie mają coś do powiedzenia, i to widać. No, gdybyś to zmieniła: "Ta, ja i mój zapał" To "ta" zupełnie mi nie pasuje do klimatu... tak... trochę psuje. Ty właśnie przeskakujesz tak z jednej ścieżki na inną. I raz piszesz tak ciemno, ciemno, mrok, ciemno - a potem jabadabadu! - większa sielanka. I to wprawia w konsternacje. No i przede wszystkim: Nowe pojęcia, które według mnie są wprowadzane za szybko (widzę wzorowanie się Tolkienem), bo na tym etapie ledwo poznałam twój światek. Ba! Dopiero wkroczyłam. Za dużo nowych nazw, które nie wiele mi mówią.
OdpowiedzUsuńI...
"przewidywania przeszłości" Jak można przewidywać przeszłość skoro się już wydarzyła? Użyj innych słów.
Opowiadanie póki co - zacne, zacne. Propsy za to, że to nie kolejny blogasek, kolejnej słit nastolatki nie mającej co robić z życiem.
~Panna LD.